Spotykamy się na kilka dni przed premierą „50/50” – albumu wydanego przez Andrzej Piasecznego z okazji pięćdziesiątych urodzin. Do współpracy nad nim artysta zaprosił najbardziej różnorodnych, ale – jak sam podkreśla – „charakternych” polskich muzyków: jest więc Kayah, Kuba Badach, Mrozu, Jarecki i wielu innych. Krążek nie jest jednak wyłącznie zabawą nowymi brzmieniami – to przede wszystkim zbiór przemyśleń nad tym, co do tej pory udało się artyście osiągnąć, a także otwarcie tego, co wkrótce nadejdzie.

Słuchaj stacji Top 20 PL w Open FM!

Kiedy widzieliśmy się po raz ostatni nie miał jeszcze czterdziestu lat i wydawało mi się, że to, na czym najbardziej mu zależy, to wyłącznie spokojne tworzenie z dala od błysku fleszy. Dziś mam wrażenie, że – choć to się nie zmieniło – zyskał poczucie, że o sprawach nurtujących chce wreszcie mówić jak najgłośniej. W trakcie naszej rozmowy nie zabrakło więc komentarza do bieżących spraw społecznych, bardzo wyrazistego, ale zgodnie z tym, co Andrzej Piaseczny chce jak najmocniej przekazywać: wyrażania własnej opinii w duchu szacunku do każdej osoby, która może mieć odmienne zdanie.

Całej rozmowy z Andrzejem Piasecznym posłuchacie TUTAJ, natomiast poniżej wybraliśmy kilka fragmentów z wywiadu, by zachęcić Was do sięgnięcia po całość.

Grzegorz Betlej: Właśnie wydajesz płytę „50/50”. W kontekście obchodzenia przez ciebie pięćdziesiątych urodzin zastanawiałem się, czy ta płyta to bardziej „pięćdziesiąt na pięćdziesiąt” czy „pół na pół”.

Andrzej Piaseczny: Tak naprawdę to tytuł wymyślony jeszcze lata temu. Wtedy miałem taki plan, żeby na pięćdziesiątkę wydać pięć krążków po dziesięć piosenek. To się niespecjalnie mogło udać, choćby z powodu kosztów takiej produkcji. Poza tym nie byłoby prostym napisanie pięćdziesięciu nowych piosenek naraz. Koncepcji mogło być zresztą wiele, ale skończyło się tak, jak się skończyło.

Ten tytuł ma wiele znaczeń, bo choćby taki, że każdy utwór został skomponowany pół na pół, napisany dla mnie przez znajomych artystów. Poza tym to takie odniesienie socjologiczno-społeczne. Dzisiaj jesteśmy tak podzieleni, że w tym kraju trudno robić cokolwiek, w czym nie dzielimy się pół na pół.

Andrzej Piaseczny "50/50" (okładka albumu, wyd. Mystic Production)

To było trudne, by na tak ważny, jubileuszowy krążek, wybrać konkretnych gości, których zaprosisz do współpracy?

Z kilkorgiem z nich przyjaźnimy się od lat i oni byli jasnymi wyborami. Pozostali to ludzie, z którymi się lubimy, a są po prostu też charakternymi muzykami. Chciałem, żeby każdy z gości był wyrazisty. Kilkorga oczywiście nie udało mi się namówić, ale nie mam pretensji, bo takie jest życie. Za niektórymi musiałem długo chodzić i znów – nie mam żalu, bo przecież koniec końców się udało. Ja sam mam ze sobą problem, choć publiczność nie ma ze mną takiego problemu, że kiedy słucham siebie samego, to w bardzo wielu momentach mam takie wrażenie, że jest w tym zbyt mało charakteru i ciężko mnie ustawić w jakiejś muzycznej przestrzeni. Nie wstydzę się o tym mówić. Więc jeśli zdecydowałem się na taki pomysł, jak „50/50”, to mam pewność, że będzie tu natłok charakterów. Kayah, Mrozu, Adam Sztaba…

Jaki jest powód, dla którego opisując tę płytę przed wydaniem powiedziałeś: „buntuję się przeciw wszystkim, coraz bardziej ograniczającym naszą wolność, niezależnie po której stronie sporu. Przeciw tym, którzy – wcale nie czyniąc tego delikatnie – nakazują nam jacy mam być”? Nie mówisz tego przecież tylko jako artysta.

Mówię to jako obywatel. Mnie bardzo, ale to bardzo nie podoba się to, co robią rządzący nami, ale gdybym sobie wymyślił rzeczywistość, w której władzę przejmuje skrajna lewica, która rządzi nami w ten sam sposób, to też by mi się to nie podobało. Co mam do zarzucenia klasie politycznej od „a” do „z”? To, że mają nas w nosie. To, że mają wyłącznie swój interes przed nosem, a nas w nosie właśnie. Ostatnim politykiem, który myślał długofalowo o naszym kraju, był Jerzy Buzek. Dalej są już tylko krótkie sprawki i własne interesy.

Logo - Wirtualna Polska

Ja nie umiem nie być obywatelem. Bo przecież wszystko, co się dzieje i co się będzie dziać, jednak mnie dotyczy. Do tej pory wypowiadałem się tylko podczas kampanii wyborczych: mówiłem, że mam takie a takie zdanie, mówiłem, że jeśli ktoś chce mnie posłuchać, to myślę, że powinno się głosować tak i tak. Nie widzę w tym niczego złego. Rzeczywistość dziś jest jednak tak atakująca, że pomyślałem, że nie chcę czekać na wybory i że chcę mówić. Przynosi to konsekwencje, nie tylko te głośne, że ktoś o rozpoznawalnym politycznie nazwisku powie coś o mnie, ale przynosi również konsekwencje międzyludzkie. Przecież na Instagramie i Facebooku są włączone opcje komentowania i niejednokrotnie kazano mi wypie*dalać z tego kraju. Ja sobie w takich chwilach myślę: „chwila, momencik, przecież to jest też mój kraj”.

Naprawdę na tyle staram się mieć w sobie rozsądku, żeby wiedzieć, że każdy ma prawo do posiadania własnych poglądów: zróżnicowanych, czasem bardzo mocnych i nawet radykalnych. Ale to, czego jesteśmy świadkami, to stawianie tej rzeczywistości na głowie. To omijanie konstytucji, to wprowadzanie i legalizowanie przepisów przez obiady domowe: to przeciwko temu się buntuję. Nie mówię w moich piosenkach, że mam lewicowe czy liberalne poglądy, chociaż mam. Buntuję się przeciw gwałtowi na demokracji. I szanuję nawet te poglądy, które miałyby ograniczać moją wolność – pod warunkiem, że któraś z tych opcji wygrałaby wybory w ten sposób, żeby można było zmieniać konstytucję nie od kuchni, a główną bramą.

Od pół roku każdy artysta, który do mnie przychodzi, mówi o sprawach społecznych.

Dojrzałem do tego, by o wszystkich tych rzeczach mówić głośno. Oczywiście w dyplomatyczny, dobry sposób, choć styczniowe nagranie pokazało mnie w innej konwencji [w styczniu do sieci wyciekło nagranie, na którym Andrzej Piaseczny w trakcie przyjęcia ze znajomymi używał wulgarnych słów – przyp. red.]. Ale kiedy pojawiam się publicznie to chcę wypowiadać się głośno o wielu sprawach, ale nie krzycząc. Chcę pokazywać swoje zdanie i to, jaki jestem. Ewentualnie chcę też podejmować dyskusję, której celem będzie przekonanie kogoś do jakiejś racji, ale na pewno nie branie tego gwałtem. 

Poprzednimi gośćmi podcastów Open FM byli m.in.: Grubson, Natasza Urbańska, Krzysztof Zalewski, Margaret czy Natalia Przybysz. Rozmów z nimi możecie posłuchać TUTAJ. Natomiast całą rozmowę z Andrzejem Piasecznym znajdziecie także poniżej.

Logo - Wirtualna Polska

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Logo - Wirtualna Polska