Rosnące napięcie wokół obecności Izraela

Kwestia udziału Izraela w Eurowizji od miesięcy polaryzowała środowisko nadawców oraz artystów. Wielu twórców otwarcie apelowało o wykluczenie kraju ze względu na dramatyczną sytuację humanitarną w Strefie Gazy. Szczególnie głośnym echem odbił się przypadek Joosta Kleina, ubiegłorocznego reprezentanta Holandii, którego wykluczono z finału po incydencie z fotografką. Choć oficjalnie powodem były kwestie bezpieczeństwa, część publiczności do dziś doszukuje się w tym politycznego podtekstu.

Podczas czwartkowego spotkania nadawców zamiast głosowania nad udziałem Izraela przyjęto zestaw nowych zasad mających — według organizatorów — chronić integralność konkursu. Taki ruch rozwścieczył część obecnych delegacji, które uznały go za unikanie sedna sprawy.

Holandia jako pierwsza mówi "dość"

Najbardziej stanowczo zareagowała Holandia. Nadawca AVROTROS ogłosił, że nie wyśle do Wiednia swojego reprezentanta, a także nie przeprowadzi transmisji wydarzenia. Dyrektor stacji, Taco Zimmerman, stwierdził, że Eurowizja utraciła niezależny i "jednoczący" charakter.

Holendrzy podkreślili, że nie mogą brać udziału w wydarzeniu, które — w ich ocenie — ignoruje fundamentalne wartości, takie jak wolność prasy i poszanowanie praw człowieka. Decyzja ta odbiła się szerokim echem w mediach i wśród fanów, którzy od lat traktowali Holandię jako jeden z najważniejszych krajów w historii konkursu.

Hiszpania podważa "neutralność" Eurowizji

Podczas spotkania w Genewie hiszpańska delegacja RTVE zażądała tajnego głosowania w sprawie dalszego udziału Izraela. Organizatorzy odmówili, co przedstawiciele Hiszpanii określili jako "kolejny cios w zaufanie do instytucji konkursu". W oświadczeniu dodano, że trudno nazywać Eurowizję "neutralnym wydarzeniem kulturalnym", skoro stawiane są bariery uniemożliwiające realną dyskusję o tym, kto powinien brać w niej udział.

Słowenia: "Jesteśmy zakładnikami politycznych interesów"

Prezes słoweńskiego nadawcy RTV, Natalija Gorščak, zwróciła uwagę na dramatyczną sytuację dziennikarzy w Strefie Gazy oraz na zeszłoroczne występy, które — jej zdaniem — miały polityczny charakter. Przypomniała również, że Eurowizja już wcześniej skrupulatnie pilnowała zakazu politycznych przekazów, m.in. uniemożliwiając występ rosyjskiej artystce na Ukrainie.

W jej opinii obecna sytuacja to efekt lat ignorowania problemów, które stopniowo "rozszczelniły" formułę konkursu.

Irlandia również opuszcza konkurs

Jako ostatnia decyzję ogłosiła irlandzka telewizja. W oświadczeniu podkreślono, że udział w Eurowizji jest "moralnie nie do przyjęcia" wobec ogromu ofiar cywilnych i kryzysu humanitarnego w Gazie. Nadawca zaznaczył, że wysyłanie reprezentanta w takiej sytuacji byłoby niezgodne z wartościami, które stacja deklaruje od lat.

Konkurs w cieniu największego od lat bojkotu

Eurowizja od zawsze była wydarzeniem łączącym różne kultury i generującym ogromne emocje, zarówno w telewizji, jak i internecie. Tym razem jednak jej przyszłość staje się niepewna. Cztery państwa już się wycofały, inne rozważają podobne kroki, a decyzja organizatorów wzbudza coraz większą dyskusję o granicach "apolityczności" konkursu.

Jedno jest pewne — przyszłoroczna edycja będzie jedną z najbardziej kontrowersyjnych w historii i może na długo zmienić sposób, w jaki Europa patrzy na swoje największe święto piosenki.