Wybór reprezentanta Polski na ostatni Konkurs Eurowizji wywołał wiele kontrowersji. Przypomnijmy, że głosowanie widzów wygrał wtedy Jann i jego "Gladiator". Natomiast pięcioosobowe jury z Edytą Górniak na czele przyznało największą liczbę punktów Blance i jej "Solo". Po podliczeniu punktów preselekcje zwyciężyła Blanka i to ona pojechała do Liverpoolu. Rozbieżności w głosowaniu jurorów i telewidzów sprawiły, że pojawiły się obawy o transparentność. Jest szansa, że w tym roku unikniemy tego typu kontrowersji. Redaktorzy Dziennika Eurowizyjnego i serwisu zloteprzeboje.pl informują, że polskie preselekcje mogą się w tym roku nie odbyć, a reprezentanta Polski po prostu wybierze TVP.

"Rezygnacja z farsy, jaką jest finał narodowy z pewnością byłaby dobrym pomysłem. Nadawca od końca lutego nie jest w stanie przedstawić opinii publicznej szczegółowych wyników preselekcji, w tym głosowania poszczególnych jurorów. Nie chce też wytłumaczyć się z zastrzeżeń, jakie stawiają fani Eurowizji. W takiej sytuacji nikt nie powinien startować w preselekcjach, gdyż nie ma żadnej pewności, że nie są one "ustawione" pod konkretnego artystę" - pisze Maciej Błażewicz z Dziennika Eurowizyjnego.

Pojawiają się też już pierwsze plotki dotyczące tego, kto mógłby pojechać na finał konkursu do Szwecji. Według Dziennika Eurowizyjnego może być to Kuba Szmajkowski. Młody wokalista startował w preselekcjach w 2021 i 2022 roku, więc widać, że jest zdeterminowany, by reprezentować nasz kraj w konkursie.

- Eurowizja od zawsze była i jest moim ogromnym marzeniem. Super by było wystąpić na tak ogromnej scenie i dać się poznać szerszej publiczności. Pracuję nad nowym materiałem muzycznym, który już niedługo ujrzy światło dzienne. Jeśli jeden z nowych utworów miałby szansę sprawdzić się w nadchodzącym Konkursie Piosenki Eurowizji, to z wielką chęcią wezmę udział w Krajowych Eliminacjach - stwierdził w rozmowie z serwisem Plejada.

Jak do tej pory zarówno ze strony artysty jak i ze strony TVP nie ma żadnego potwierdzenia tej informacji. Fanom Konkursu pozostaje więc uzbroić się w cierpliwość.