Otwiera Norwegia, zamyka Albania
Finał otworzy Norwegia, co można odebrać jako znak zaufania — utwory otwierające Eurowizję muszą mieć energię i siłę przebicia. Zaraz po niej wystąpi Luksemburg, wracający do konkursu po wieloletniej przerwie. Pierwsza piątka to także Estonia, Izrael i Litwa — zróżnicowane stylistycznie propozycje, które mogą dobrze rozkręcić show, ale historycznie nie są najlepszym miejscem do zdobycia najwyższych lokat.
WŁĄCZ STACJĘ TYLKO POLSKIE PRZEBOJE W OPEN FM
Na przeciwległym biegunie znalazła się Albania — ostatnia w kolejności (26.), co często uznawane jest za jedno z najbardziej korzystnych miejsc startowych. To właśnie końcówka programu jest najlepiej zapamiętywana przez widzów. Tuż przed Albanią pojawi się San Marino, a wcześniej faworyci bukmacherów — Francja (24.) i Szwecja (23.). To trio może zdominować końcową fazę koncertu, budując napięcie aż do ostatnich sekund przed rozpoczęciem głosowania.
Polska w środku — szansa czy zagrożenie?
Justyna Steczkowska z utworem reprezentującym Polskę wystąpi z numerem 15., dokładnie w połowie stawki. To miejsce bywa określane jako "strefa cienia" — łatwo zniknąć między energetycznym początkiem a dramatyczną końcówką. Jednak występ Justyny, łączący spektakularny wokal z bogatą warstwą wizualną, może przełamać tę tendencję.
Warto dodać, że Polska występuje tuż po Włoszech (14.), a przed Niemcami (16.). To dwie potęgi eurowizyjne, ale w tym roku nie należące do głównych faworytów, co może zadziałać na korzyść Justyny — jej występ ma szansę wyróżnić się jako moment przełomowy tej części koncertu.
Środek koncertu — tempo i intensywność
Numery od 10 do 18 to pasmo potencjalnie bardzo intensywnych występów: Islandia, Łotwa, Holandia, Finlandia, Włochy, Polska, Niemcy, Grecja i Armenia. Część z tych krajów stawia na alternatywę lub elektronikę, co może sprawić, że ballada lub utwór etniczny będzie miłym kontrastem i odświeżeniem. W tej dynamice każdy element produkcji (światło, choreografia, kostiumy) nabiera szczególnego znaczenia.
Kluczowe pozycje: Szwecja, Francja, Austria
Szwecja, choć wystąpi dopiero jako 23., nie musi obawiać się braku widoczności — to absolutny faworyt bukmacherów z 40% szans na wygraną. Występ tak późno w stawce daje jej naturalną przewagę. Podobnie jest z Francją (24.), której emocjonalna piosenka ma szansę mocno wybrzmieć tuż przed końcem.
Z kolei Austria, reprezentowana przez JJ-a z piosenką "Wasted Love", wystąpi już jako 9. Numer ten może okazać się pułapką — widzowie nie będą jeszcze w pełni zaangażowani, a konkurencja dopiero się rozkręca. Dla Austrii kluczowe będzie więc wywarcie silnego pierwszego wrażenia.
Kto jeszcze może zaskoczyć?
Holandia (12.) i Ukraina (7.) to propozycje, które mogą zyskać na jakości scenicznej i emocjonalnym przekazie. Warto również przyglądać się Armenii (18.) — zamykającej środkowy segment koncertu, co często bywa momentem przełomowym. Jeśli Armenia zdecyduje się na widowiskowe zakończenie swojego setu, może mocno wbić się w pamięć widzów.
Czy kolejność występów zdecyduje o zwycięstwie?
Choć kolejność występów nie jest jedynym czynnikiem wpływającym na wynik Eurowizji, bez wątpienia odgrywa ważną rolę. Odpowiednie miejsce w programie może pomóc podbić serca publiczności i zwiększyć szanse w głosowaniu. Z kolei źle dobrane miejsce, nawet dla utworu wysokiej jakości, może oznaczać przejście bez echa.
Organizatorzy zapewniają, że rozkład jazdy ustalany jest z myślą o różnorodności tempa i nastroju, a nie o faworyzowaniu któregokolwiek z uczestników. Ale historia pokazuje, że niektóre pozycje (szczególnie 1–5 i 9–14) rzadziej kończą się zwycięstwem niż numery od 20. w górę.
Finał coraz bliżej
Już w sobotę wieczorem przekonamy się, czy ustawienie w programie przełoży się na punkty. Jedno jest pewne — Eurowizja 2025 będzie widowiskiem pełnym niespodzianek, a kolejność występów to tylko jeden z wielu elementów układanki, która składa się na eurowizyjny sukces.