W trakcie rozmowy nie zabrakło tematu życia celebrytów, od którego z daleka stoi od zawsze Grażyna Łobaszewska. Moja prywata jest taka zwyczajna, że nią nikogo nie zaskoczę – podkreślała artystka. Kiedyś przyszła do mnie jakaś pani z gazety kolorowej i poszła do łazienki. Byłyśmy same w domu plus kot, ale on by nikomu nic o mnie nie powiedział. Ta pani potem mówi: "wie pani, tam nie ma drugiej szczoteczki". Więc pytam po co mi dwie. Może spodziewała się, że tych szczoteczek do zębów będzie osiem. A jakby było dwadzieścia, to nie znaczy, że u mnie dwadzieścia osób mieszka. Mówię tej pani: "proszę mnie wprost zapytać czy ja samotna jestem to powiem". Ale u mnie się nic nie dzieje: jeden mąż, jedno dziecko, właściwie nic ponad.

Całej rozmowy posłuchasz poniżej:

Logo - Wirtualna Polska

Prowadzący podcast Grzegorz Betlej zapytał artystkę, czy mogłaby powiedzieć o swoim życiu to, co powiedział Barack Obama po obejrzeniu serialu "House of Cards": stwierdził on, że w życiu prawdziwego prezydenta wcale się tyle nie dzieje. Ja nie jestem osobą, na której gazety kolorowe zbijałyby kapitał. Smutne – odpowiedziała Grażyna Łobaszewska.

Autor podcastu dopytywał też o przyczynę niemieszkania przez wokalistkę w stolicy. W Warszawie bowiem toczy się całe życie artystyczne oraz to właśnie to miasto ściąga do siebie największe gwiazdy sceny. Ja nie przepadam za Warszawą. Ja nie lubię mieszkać na cmentarzu, a Warszawa jest jakimś rodzajem cmentarza. Tu się ciągle coś dzieje. Zawsze jak mieszkam w hotelu to co kilka minut jedzie coś na sygnale. To nie jest miejsce dla mnie, ja lubię ciszę i spokój.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Logo - Wirtualna Polska