Spotykamy się przy okazji premiery jego najnowszego singla, „Serca twego chłód”. Powstał on pod wpływem książki Przemka Corso pod tym samym tytułem. Grubson, zaintrygowany fabułą, postanowił zajrzeć wewnątrz siebie, by odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest coś, co może w sobie poprawić i dokąd mógłby przenieść swoją uwagą. O ostatnim krążku, „Akustycz(nie)zupełnie” mówi, że to jego najbardziej intymne wydawnictwo od zawsze. W rozmowie poruszyliśmy jednak znacznie więcej tematów – od wychowania dzieci, przez wspomnienia z własnej młodości, po wątek chodzenia po górach, które uwrażliwia na piękno tego świata.

Całej rozmowy z Grubsonem posłuchacie TUTAJ, natomiast poniżej wybraliśmy kilka fragmentów z wywiadu, by zachęcić Was do sięgnięcia po całość.

Grzegorz Betlej: Twoja ostatnia płyta miała być akustyczna, a taka do końca nie jest. Jak bardzo odbiega od pierwotnej koncepcji?
Grubson: Oj bardzo. Nie spodziewałem się, że nas tak poniesie przy tworzeniu. To był okres, w którym stwierdziliśmy, że brakuje nam kameralnego grania – a było to na długo przed pandemią. Zaprosiłem wtedy chłopaków z zespołu do spotkania u mnie w ogrodzie koło domu. Chcieliśmy sobie zrobić jam session, czyli to, co od zawsze lubiliśmy. Wśród tych osób był Kuba Mitoraj, z którym potem zrobiłem „Akustycz(nie)zupełnie” i między nami obudziła się taka chemia, że stwierdziliśmy, że fajnie to zarejestrować. Potem przez trzy dni mieliśmy chyba dwadzieścia pomysłów na krążek. Później rok myśleliśmy o tym akustycznym graniu, ale coraz bardziej ciągnęło nas do elektroniki. Pomyśleliśmy: „ej, skoro ciągnie nas do elektroniki, to dlaczego nie możemy tego zrobić?”. Ale ten materiał zawsze możemy jeszcze zagrać akustycznie na koncertach, po prostu siąść z gitarą i zaśpiewać.

Jan-rapowanie w jednym ze swoich utworów mówił, że poznał wielu ludzi sukcesu, którzy – żeby odnieść ten sukces – walczyli nie z ludźmi wokół, ale z samymi sobą. W twoim najnowszym singlu „Serca twego chłód”, który znalazł się na „Akustycz(nie)zupełnie”, śpiewasz „znowu ze sobą toczę walkę”.
Utwór odnosi się do książki „Serca twego chłód”, choć nie tylko do niej. W książce główny bohater miewa pokusy i ja w tej piosence też o tym mówię – każdy z nas ma dużo pokus. Książka jest o zabijaniu, ale ja w kawałku przekonuję, że moje pokusy mogą zabić mnie samego. Mam wniosek, że od nas samych zależy, czy wygramy z tymi pokusami, czy też nie.

Logo - Wirtualna Polska

A ty w ogóle słuchasz młodych raperów?
Młodych artystów w ogóle, tak. Spośród raperów uwielbiam Michała Anioła, jego nowy album katuję odkąd wyszedł i polecam wszystkim wokół. Poza tym słucham Okiego i Matę. Choć w ogóle jest ich wielu. Słucham zespołów reprezentujących bardzo odmienne gatunki i łapię się za głowę ile tego w ostatnim czasie wychodzi. Kiedyś, gdy nie było dostępu do Internetu, ciężko było się przebić. Wtedy też nie było dostępu do sprzętu, trzeba było mieć kontakty, żeby wypłynąć. Teraz powinno być łatwiej, bo mamy dostęp do instrumentów, komputerów, do wszystkiego, każdy może być w Internecie. A jest wciąż trudno, bo nagle się okazało, że jest tego tyle, że słuchaczowi ciężko coś wyłapać.

Pytam o tych młodych raperów, bo mam wrażenie, że twoim konsekwentnym, wieloletnim stylem, jest ci bardzo nie po drodze z trapem zapatrzonym na USA. Obydwaj zresztą jesteśmy z czasów, w których wychowywało się na opowieściach w stylu „Każdy ponad każdym” WWO.
Lirycznie jestem wybredny, mam swoje upodobania, ale sprawdzam z ciekawości wszystko, nawet po to, by mieć opinię na temat tego, dlaczego coś mi się nie podoba. W obecnych czasach trochę irytuje mnie to, że niektórych ekip nie da się rozróżnić, bo nie przywiązuje się wagi do oryginalnego brzmienia. Kiedy słyszę ten sam werbel i ten sam bas po raz setny, to mam poczucie, że nie chce mi się już tego słuchać. Dlatego słucham też kompletnie odmiennej muzyki. W rapie jest bardzo dużo podobnych rzeczy i wolę podróżować w klimaty jazzowe, nawet folkowe, bo podobają mi się tam aranże, lubię, jak ktoś ma coś do powiedzenia. Prosta melodia też może być ciekawa, ale pod warunkiem, że niesie za sobą treść. Szukam czegoś, co może mnie zaskoczyć. Czasem da się usłyszeć, że ktoś zrobił coś od niechcenia, z lenistwa. Nie mam też niczego do autotune’a, ale jest mnóstwo innych efektów, fajnie tego używać wymiennie, a nie cały czas tego samego. Nie lubię w kółko tego samego, bo to strasznie męczy, a słuchacza łatwo znudzić. Zresztą sam potrafię się taką muzyką znudzić.

Na twojej płycie jest kilkoro gości, nawet zupełnie spoza świata hiphopowego. Jest na przykład Igor Herbut. Za romans z muzyką pop raperzy raperom dają po głowie?
Można zrobić numer z artystą popowym tak, żeby on wyszedł naprawdę dobrze. I wtedy nikt się nie będzie czepiał. Ja robię numery, które są zgodne z moim sumieniem. Mam taką żelazną zasadę, że mogę się naginać, ale stawiam granice. Poza tym lubię poznawać ludzi z naprawdę różnych światów. Mój instynkt mnie jeszcze nigdy nie zawiódł. Nawet, jeśli kogoś nie znam, to czuję, że mamy wspólny przelot albo go nie mamy. I z takimi ludźmi mogę współpracować, bez względu na gatunki.

Roisin Murphy powiedziała mi kiedyś, że jak artysta wychował się w industrialnych, przemysłowych, robotniczych przestrzeniach, to słychać to w jego muzyce. I myślę o Kalibrze, Paktofonice, Miuoshu, a teraz o tobie, czyli o ludziach ze Śląska.
Wiesz, ja mieszkałem na blokowiskach w Rybniku. Moje osiedle nie było bezpieczne, typowo robotnicza okolica, bardzo dużo przyjezdnych ludzi, którzy dotarli tam do pracy w elektrowni, w której zresztą mój ojciec był brygadzistą. To miało ogromny wpływ na to, jak zostałem ukształtowany. Miałem jeszcze taką solidną podstawę mojego wychowania: chodziliśmy z rodzicami po górach. Potem sobie obiecałem, że moje dzieci też będę zabierał jak najczęściej w góry, bo mam wrażenie, że wszyscy, których znam, a którzy chodzą po górach, mają większy szacunek do natury, są wrażliwsi i bardziej otwarci. Wrażliwość w dzisiejszych czasach jest bardzo ważna. Nie mówię tu tylko o górach, ale o sensie podróżowania w ogóle. To kształci, rozwija. I ma wpływ właśnie na wrażliwość artystyczną. Na osiedlu dostosowywałem się do tego, co się tam działo. Ale potem, gdy przekroczyłem najpierw granicę osiedla, potem miasta, potem kraju, zacząłem odkrywać ogromny wpływ podróżowania na moje postrzeganie otoczenia. I nawet, kiedy wracałem na osiedle, to miałem wyobrażenie o wszystkim, co zobaczyłem podczas podróży, że świat jest jednym organizmem, bez barier i podziałów. To mnie mentalnie ukształtowało, industrialne przestrzenie na Śląsku, a jednocześnie wpływ takiego zapatrzenia się na świat, na możliwości. I to czerpanie z całego świata słychać w łączeniu gatunków w mojej muzyce.

Poprzednimi gośćmi podcastów Open FM byli m.in.: Krzysztof Zalewski, Margaret, Mery Spolsky czy Natalia Przybysz. Rozmów z nimi możecie posłuchać TUTAJ. Natomiast całą rozmowę z Grubsonem znajdziecie także poniżej.

Logo - Wirtualna Polska
Logo - Wirtualna Polska