Ile zarobił Arek Tańcula?

W jednym z odcinków programu prowadzonego wraz z Szalonym Reporterem, Arkadiusz Tańcula podzielił się konkretnymi liczbami dotyczącymi swoich przychodów z muzyki. Jak przyznał, w ostatnim miesiącu zarobił:

  • 3800 zł netto ze Step Records, z którymi ma podpisaną umowę wydawniczą,
  • 890 dolarów (czyli ok. 3500 zł) z platformy dystrybucyjnej TuneCore,
  • oraz około 2500 zł z własnego kanału YouTube.

Łącznie daje to mniej więcej 9 800 zł miesięcznie za twórczość muzyczną, którą – jak sam przyznaje – tworzy raz na dwa miesiące. "Robię numery, które są średnie, jak uważacie, choć mi się moje piosenki bardzo podobają" – skwitował z charakterystycznym dystansem.

Trzeba przyznać, że 10000 zł miesięcznie za "hobby na boku" to całkiem dobry wynik.

Bogaty? Niekoniecznie

Zarobki muzyczne Tańculi mogą być zaskoczeniem, ale równie ciekawe są kulisy jego ogólnej sytuacji finansowej. Choć w trakcie swojej kariery freak fightowej stoczył już 11 pojedynków dla FAME MMA, a za najlepiej opłacaną walkę otrzymał aż pół miliona złotych, jego konto bankowe wcale nie pęka w szwach. Wręcz przeciwnie.

W sierpniu 2024 roku aktor zdradził, że jego stan konta... wynosił wtedy -18 złotych. Jak sam tłumaczył, inwestuje wszystkie zarobione pieniądze – w nieruchomości, pojazdy, zegarki i inne aktywa. "Czuję się, jakbym był normalnie biednym gościem, bo na koncie mam niewiele" – mówił otwarcie w wywiadzie dla kanału "Pato News".

Muzyka jako stabilne źródło dochodu?

Wbrew pozorom, działalność muzyczna Tańculi okazuje się być jednym z bardziej regularnych źródeł przychodów. W przeciwieństwie do freak fightów, które odbywają się kilka razy w roku, przychody z platform takich jak TuneCore, Step Records czy YouTube mogą zasilać jego budżet miesiąc w miesiąc. I choć sam "Aroy" nie ukrywa, że traktuje muzykę bardziej jako hobby niż główne zajęcie, jego twórczość – nawet jeśli nieco niszowa – znajduje swoich odbiorców.

Jak widać, Arkadiusz Tańcula potrafi zarabiać nie tylko w oktagonie, ale też poza nim. A jego przykład pokazuje, że w świecie influencerów i freak fighterów muzyka może być całkiem sensownym dodatkiem do biznesowego portfolio – nawet jeśli twórca sam uważa swoje utwory za "średnie".