W akcie zgonu, do którego dotarł portal TMZ napisane jest bowiem, że powodem śmierci legendy gitary był udar mózgu. Ponadto artysta cierpiał na raka gardła i języka oraz płuc. Nowotwór zainfekował także jego skórę na głowie i szyi. W dokumencie widnieje także mielodysplazja szpiku zwana często stanem przedbiałaczkowym oraz migotanie przedsionków.

<a href="http://open.fm/stacja/giganci-rocka" target="_blank">Słuchaj stacji Giganci rocka w Open FM!</a>

Eddie Van Halen zmarł 6 października. Według informacji TZM 22 dni później jego ciało zostało skremowane i przekazane jego synowi Wolfgangowi. Ostatnią wolą muzyka było, aby jego szczątki rozsypano nad brzegiem Pacyfiku.

Niedawno Wolfgang Van Halen był gościem "The Howard Stern Show” i opowiadał o tym, jak jego ojciec walczył z chorobą. Syn muzyka przyznał, że pod koniec 2017 roku u jego ojca zdiagnozowano nowotwór płuc czwartego stopnia.

<a href="https://open.fm/muzyka/eddie-van-halen-nie-zyje-wirtuoz-gitary-mial-65-lat-6561849407002241a" target="_blank">Czytaj też: Eddie Van Halen nie żyje. Wirtuoz gitary miał 65 lat</a>

Lekarze powiedzieli mu wtedy: „Masz sześć tygodni”.

Zaraz po tym Eddie udał się na leczenie do Niemiec:

Cokolwiek oni tam zrobili, było to wspaniałe, ponieważ mogłem z nim być jeszcze przez trzy kolejne lata.

Classic Rock w Open FM: POSŁUCHAJ!

Sytuacja zdrowotna Eddiego pogorszyła się w 2019 roku. Gitarzysta miał bowiem wtedy wypadek na motocyklu, a niedługo później zdiagnozowano u niego nowotwór mózgu i musiał ponownie poddać się bardzo obciążającemu leczeniu.

Logo - Wirtualna Polska