Wokalistka i aktorka, choć wszystko, co robi, zasługuje na miano jednego wielkiego performansu. Nie istnieje w mediach plotkarskich, nie bywa na ściankach, a grono jej fanów od lat jest jej mimo wszystko wierne. Spotykamy się w momencie, gdy do sieci trafiły dwa jej wielkie projekty pod tym samym tytułem: „Córy”. Pierwszy z nich to teledysk, będący kontynuacją opowieści roztoczonej na wydanej w 2019 roku płycie „Cud”. Drugi – być może dzieło jej życia – to platforma internetowa, dzięki której nastolatki w całej Polsce będą mogły poczuć, że to, co pozostaje w ich sferze marzeń, może stać się rzeczywistością.

Całej rozmowy z Karoliną Czarnecką posłuchacie TUTAJ, natomiast poniżej wybraliśmy kilka fragmentów z wywiadu, by zachęcić Was do sięgnięcia po całość.

Grzegorz Betlej: Do sieci trafił właśnie klip do utworu „Córy” z twojej płyty wydanej dwa lata temu. Nieczęsto się zdarza, żeby tak późno od premiery krążka wychodził singiel.

Karolina Czarnecka: Przyznam, że zrobiłam to dlatego, że sytuacja pędu w muzyce mnie irytuje. Oczywiście, pandemia przerwała wszystko i była to wyjątkowa sytuacja, znajdowałam się wcześniej w połowie trasy koncertowej, więc to był pierwszy powód, dla którego ten proces się przedłużył. Ale drugi powód jest taki, że czułam, że mogę wydawać kolejne single, bo etap tej płyty jest jeszcze niedomknięty.

Klip do „Cór” nagrałaś na warszawskim, nieczynnym już osiedlu Dudziarska. To miejsce stworzone w latach dziewięćdziesiątych, które miało rozwiązać problem eksmitowanych w stolicy ludzi, a przez swoje położenie – na odludziu, pomiędzy torami kolejowymi, z zerową infrastrukturą – stało się współczesnym gettem, z problemami alkoholizmu, narkomanii i przemocy na czele.

Proces powstawania scenariusza do tego klipu był bardzo długi. Kiedy doszło do realizacji zdjęć to w symboliczny sposób wszystko nam się zaczęło rozjaśniać. Dudziarska mi bardzo pasowała. To przerażające miejsce. Chodziłam po tym osiedlu i zastanawiałam się kto to wymyślił, kto miał ten pomysł i co to był za pomysł. To miejsce jest zapomniane, bo centrum Warszawy jest glamour, a tej Dudziarskiej nie ma w codziennym myśleniu. Dużo mieszkań jest już tam zamurowanych, a przez okna możesz zobaczyć, że czas się tam zatrzymał, że są tam zeschnięte kwiaty, firanki w oknach, artefakty walające się po chodnikach, kanapy, materace, pudełka po lekach. Czułam się, jakbym weszła na czyjeś podwórko, a moim pierwszym skojarzeniem był Czarnobyl.

Logo - Wirtualna Polska

Mówisz, że etap tej płyty jest jeszcze niedomknięty, a ja mam taką myśl, że on długo domknięty nie zostanie. „Córy” posłużyły nazwie stworzonej właśnie przez ciebie internetowej platformy dla nastolatek.

Ta platforma będzie wspierała rozwój młodych dziewczyn, ich wiarę we własne możliwości. Sama nie wiem, czy platforma Córy wyniknęła z singla, czy singiel z platformy, ale jedno jest drugiego kontynuacją. To internetowe miejsce jest czymś, o czym zawsze marzyłam, ale realną pracę nad nim zaczęłam rok temu. Nastolatki będą tam miały dostęp do różnych warsztatów, posegregowanych w kategoriach „kreacja”, „ciało”, „głowa”, „sieć” i „ziemia”, a w każdej z nich znajdą kobiety, które przekażą im swoją wiedzę. Zależało mi na tym, żeby ta przestrzeń była na luzie.

Oczywiście, ta platforma powstała też przez moje wewnętrzne potrzeby i doświadczenia, bo ja po prostu chciałam mieć takie miejsce w czasach, kiedy sama byłam nastolatką. Wtedy istniał taki klasyczny system nauczania, że to wolno, a tego nie wolno i że muszę tak, a tak nie mogę. A ja chciałam miejsca, w którym będzie można wybrać wolność. Zgromadziłam więc specjalistki z różnych dziedzin i postanowiłam połączyć je z nastolatkami.

Czy ta platforma jest dawaniem poczucia młodym dziewczynom, że mogą być kim chcą?

Chciałam stworzyć miejsce, do którego przyjdą te dziewczyny, które nie wiedzą czego od życia chcą, które mają dosyć swojego środowiska, czy swojej szkoły. Dziewczyny, które chcą od życia więcej. Będą mogły wejść na stronę internetową, poszperać i zobaczyć mnogość rzeczy, które mogą robić bazując na swojej sile, na swoich wartościach, na swoich zasobach.

Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę podaje, że 44% nastolatków ma obecnie objawy depresji. Zastanawiam się, czy to nie jest wypadkowa twojej platformy.

Dużo myślałam na ten temat. Najwięcej pracy w tworzenie tej strony włożyłam podczas lockdownu, siedziałam wtedy sporo w sieci i widziałam, jak na mnie samą to działa. To życie w sieci jest nieuniknione, bo omijanie go to negacja świata, który istnieje i udawanie, że tego nie ma. Widziałam jak lockdown źle wpływa na mnie, więc zastanawiałam się co się dzieje z tymi wszystkimi dziewczynkami, którym umykają wzorce.

Na mojej platformie będzie na przykład Zofia Krawiec, która poprowadzi warsztaty z cyberfeminizmu. Ona robi coś zupełnie przewrotnego, bo pokazuje cielesność, ale działając w sferze selfie-feminizmu. Uważa, że to bardzo istotne, by mówić o seksualności nastolatek czy matek samotnie wychowujących dzieci. To trudny temat, ale chcemy mówić, że obojętne, czy chcesz nosić szpilki, czy chcesz się malować, czy chcesz nosić tłuste włosy, to wszystko jest okej i to zależy tylko od ciebie i nikomu nic do tego.

I potem patrzysz na post Agnieszki Kaczorowskiej, która pisze, że niemalowanie się do zdjęć i nienoszenie wyszukanych kreacji to promocja brzydoty…

Nie miałam nic do Agnieszki Kaczorowskiej i nadal nie mam, bo mam wrażenie, że jeśli chce mówić, że lubi się malować i lubi to oglądać, to okej. Ale to, co zrobiła i w jaki sposób to zrobiła, to krok niebezpieczny. Niebezpieczne jest to, że ma tylu followersów i że ogląda ją tak wiele dziewczynek, które mogą pomyśleć, że teraz nie mogą być brzydkie.

A do tego statystyki pokazują, że co czwarte dziecko podczas pandemii doświadczyło w domu przemocy fizycznej. W domu, czyli przestrzeni, która powinna być najbezpieczniejszą, więc strach pomyśleć, co dzieje się poza nią. I w tym kontekście, a także w kontekście twojej platformy Córy, ciężko sobie wyobrazić, że mając spore zasięgi influencer nie chce promować pozytywnych wartości.

Nie mam oczekiwań względem takich osób, uczę się schodzić z tych nadziei wiązanych z nimi. Moje jedyne oczekiwanie jest takie, żeby te osoby zajęły się swoim światem, nawet dając rozrywkę, bo to też jest ważne. Tu nie chodzi nawet o to, żeby te osoby wypowiadały się dopiero wtedy, gdy mają wystarczającą wiedzę, bo chodzi raczej o empatię.

Podczas lockdownu mieszkałam w niekoniecznie bezpiecznej dzielnicy Warszawy - na Pradze Północ. Dzieciaki na co dzień biegają tam po ulicach w swoich bandach. I przyszła pandemia, a ja przestałam te dzieci widzieć na ulicach, więc pomyślałam, że przydarzyło się im coś bardzo złego, bo zostały w domach.

W polskim serialu „Sexify” zobaczyłem coś, z czego zdawałem sobie już wcześniej sprawę, ale teraz zostało to pokazane szerokiej publiczności: kobiety, obojętne w jakim życiowym położeniu – wykształcone, bogate, biedne – doświadczają wpychania ich w jakieś narzucone z góry role.

Mam takich przykładów wokół siebie mnóstwo. Mam przykłady z patriarchalnego systemu, w którym z ojca na córkę przekazuje się coś, co ma być kontynuowane. Mnóstwo moich przyjaciółek, jestem pewna, nie zrealizowało swoich marzeń, bo nie poszły na studia, na które chciały, tylko na które musiały pójść. Są też przykłady bardziej brutalne.

Zauważam, nawet w takich środowiskach otwartych, że faceci – nawet ci empatyczni, świadomi – mają czasem stwierdzenia wychodzące z nich z automatu. Podam ci przykład: potrafię iść dokądś z moim całkowicie liberalnym kumplem, który nagle uogólnia „no bo kobiety…”. To oczywiście kropla, bo z tym jeszcze możesz dyskutować. Ale ta kropla istnieje. I te role kobiet często wynikają z tego, że istnieją utarte ramy, schematy, kwadraty, w których łatwiej społeczeństwu kobiety odnaleźć.

Poprzednimi gośćmi podcastów Open FM byli między innymi: Andrzej Piaseczny, L.U.C, Natasza Urbańska, Mery Spolsky i Paulina Przybysz. Rozmów z nimi możecie posłuchać TUTAJ. Natomiast całą rozmowę z Karoliną Czarnecką znajdziecie także poniżej.

Logo - Wirtualna Polska

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Logo - Wirtualna Polska