Nowa płyta zespołu Muchy była gotowa na początku 2020 roku. Zespół wstrzymał się z wydaniem albumu, aby przeczekać najtrudniejszy czas, w trakcie którego artyści byli praktycznie odcięci od kontaktu z fanami. Michał Wiraszko, wokalista i tekściarz Much, odpowiedział w kolejnym odcinku podcastu Open FM o ostatnich latach zespołu i pracach nad płytą "Szaroróżowe", która ukazał się po siedmiu latach milczenia zespołu. Jak się okazało w trakcie rozmowy pod żadnym pozorem nie były to jednak lata stracone.

Całej rozmowy z Michałem Wiraszką posłuchacie TUTAJ, poniżej wybraliśmy natomiast kilka fragmentów z wywiadu, by zachęcić Was do sięgnięcia po całość.

Karol Szczęśniak: Czy masz poczucie, że jesteście znowu w sytuacji "notorycznych debiutantów", którzy po okresie siedmiu lat przerwy starają się na nowo przykuć uwagę słuchaczy?

Michał Wiraszko: Mam wrażenie, że to "notoryczne debiutanctwo" wywróżyliśmy sobie tytułem drugiej płyty. Rzeczywiście każda płyta zespołu Muchy jest pewnym nowym otwarciem, każda powstała w innym składzie i każda się trochę różni. Mam też wrażenie, że to, co się wydarzyło z branżą muzyczną w czasie jest pandemii jest nowym otwarciem dla wszystkich i każdy musi się pobić od nowa o siebie.

Nie ma w tobie myśli, że te lata bez regularnego grania Much były okresem przegapionym?

Na pewno nie. Mimo barwnej historii tego zespołu wszystko działo się naturalnie. Jak był czas na ten zespół, to ten zespół kwitnął i grał. Potem w naturalny sposób nastąpił odwrót od gitar. Po roku 2012 stery i świadomość słuchaczy przejęły takie zespoły jak KAMP!, Xxanaxx czy The Dumplings. Zamiast nagrywać coraz bardziej przewidywalne albumy dobrze było dla każdego z nas trochę zejść ze sceny, obejrzeć tę scenę z perspektywy słuchacza, zwłaszcza, że te lata były dla nas naprawdę intensywne. Być może gdyby ten zespół pracował bardziej na pragmatyzmie niż emocjach to w 2011 roku powiedzieliśmy "basta" i wrócili w momencie, w którym znowu poczulibyśmy miętę. Ale ten pociąg był rozpędzony, emocje były rozpędzone, wszyscy chcieli grać. Natomiast te 7 lat, które minęły od nagrania "Karma Market" chciałem wykorzystać jak najlepiej. Zrobiłem dwa festiwale w Jarocinie, porwałem się na stworzenie filmu dokumentalnego i przyszedł rok 2017 kiedy "Terroromansowi" minęło 10 lat. Reakcje ludzi i skala tych reakcji na tę rocznicę bardzo nas zaskoczyły. Wydaliśmy reedycję na winylu, pojechaliśmy w letnia trasę i powiedzieliśmy sobie "trzeba robić nową płytę". Gdyby szło jak po grudzie, szybko dalibyśmy sobie spokój, bo już nauczeni doświadczeniem wiemy, że muzyka, która nie idzie z ręki to zły pomysł. Natomiast wydarzyło się tak, że na pierwszej próbie od razu napisaliśmy piosenkę "Obok ulic i miejsc". Kiedy skończyliśmy trasę związaną z reedycją "Terroromansu" stwierdziliśmy, że nie mamy nic do stracenia. Nie mamy zobowiązań, ale mamy salę prób. Dzięki temu wiosną 2019 w miesiąc powstały cztery nowe utwory, które trafiły na "Szaroróżowe". Pozostałe piosenki powstały w dwa letnie miesiące roku 2020 i był to silny strumień energii na zasadzie "teraz albo nigdy", bo nie wiadomo co się wydarzy. A jak album był już gotowy to przyszła pandemia i kolejne półtora roku czekaliśmy z płytą.

Czyli nie było myśli, żeby tę energię, która wokół was się stworzyła jak najszybciej wykorzystać i wydać tę płytę jak tylko była gotowa?

Pękało mi serce, kiedy patrzyłem na to, co się działo z większością płyt wydanych w roku 2020. Wiem, ile czasu, poświęcenia, pieniędzy kosztuje wydanie materiału. To było strasznie smutne. Bardzo nie chcieliśmy, żeby praca wykonana od reedycji "Terroromansu" poszła na marne i z perspektywy czasu uważam, że była to dobra decyzja.

Posłuchaj całej rozmowy z Michałem Wiraszką!

"Szaroróżowe" zostały napisane przed pandemią, ale cześć osób odnosi wrażenie, że jej wydźwięk idealnie koresponduje z tym dziwnym czasem, który jest za nami.

Nie wiem co o tym myśleć. Ja w tej płycie widzę sporo wiary i nadziei na przyszłość, ale istotnie coś wisiało w powietrzu już kiedy pisałem teksty.

Logo - Wirtualna Polska

Czy ty wiedziałeś od początku, że ta płyta będzie nosić tytuł "Szaroróżowe"?

Byłem we Wrocławiu i logowałem się w hotelu. Przy meldowaniu rozmawiałem z panią recepcjonistką i kładąc dowód osobisty powiedziałem "widzi pani, ten dowód to jak nasze życie, szaroróżowe". Zapisałem to zdanie i od tego się wszystko wzięło. Były dwa tytuły alternatywne "Mitologia sentymentalna" i "Przypomnij mi jutro", ale ostatecznie, mimo obaw o to jak ludzie będą zapisywać ten tytuł, postawiliśmy na "Szaroróżowe", bo ta paradoksalna przenośnia bardzo mnie uderzyła.

Na nowej płycie pojawiła się duża ilość gości. Mnie zaskoczył fakt, że na liście gości znalazło się dużo kobiet.

Od początku wymarzyłem sobie, żeby było dużo kobiet na tej płycie. Kobiety łagodzą obyczaje, pozbawiają nas mizogińskiego pierwiastka, który tli się choćbyś był bardzo świadomym mężczyzną. Obecność takich wspaniałych artystek inspiruje i daje olbrzymi walor. Co do gości, to też znak czasu - ta płyta dojrzewała. Traktuję albumy jako zapiski z życia i te wszystkie osoby, które są na płycie nie są tam przypadkowo. Każda z nich odegrała bardzo ważną rolę albo w moim życiu, albo w życiu zespołu.

Gośćmi poprzednich podcastów Open FM byli między innymi: Kuba Kawalec, Andrzej Piaseczny, Margaret, Natalia Przybysz, Grubson i L.U.C. Rozmów z nimi możecie posłuchać TUTAJ.

Logo - Wirtualna Polska

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Logo - Wirtualna Polska