Spotykamy się wkrótce po premierze klipu do „Euforii”, nagranego w duecie z Rudą, wokalistką zespołu Red Lips. Wszystko to, co dotychczas zrobiła Monami, składa się w spójną całość: to wyraz buntu przeciwko światu, który łatwo osądza, lekko wpycha ludzi w konkretne ramy, wydaje opinie na temat rzeczy, o których nie ma najmniejszej wiedzy. Monika Miller mówi więc chętnie o sceptycznym podejściu do szołbiznesu, o hejcie, którego doświadcza na co dzień, a także o swoich problemach ze zdrowiem psychicznym. Nie odcina się od swojego pochodzenia, ale zaznacza, że pseudonim przybrała po to, by karierę zbudować na umiejętnościach swoich, a nie na nazwisku swojego dziadka, byłego premiera Polski.
Całej rozmowy z Moniką Miller posłuchacie TUTAJ, natomiast poniżej wybraliśmy kilka fragmentów z wywiadu, by zachęcić Was do sięgnięcia po całość.
Grzegorz Betlej: Wydałaś właśnie kolejny singiel, „Euforia”, który… ma zapowiadać płytę?
Monika Miller: Tak! Mam już wszystko zaplanowane i – jeśli wszystko, przez pandemię, pójdzie zgodnie z planem – mam nadzieję, że uda się ją wydać jeszcze w tym roku.
Skąd się w tym singlu wzięła Joanna Lazer, czyli Ruda z zespołu Red Lips?
Zanim poznałyśmy się na planie „Tańca z gwiazdami” śledziłam jej karierę. Bałam się, że gdy ją poznam, będzie jak większość gwiazd – „kim ty jesteś? nie gadam z tobą”. A okazało się, że jest bardzo prawdziwa, pomocna, poleciła mi zresztą kogoś, kto wyleczył moje guzy na strunach głosowych. Zaproponowałam jej więc współpracę, ale nie wierzyłam w to, bo niby czemu miałaby się zgodzić, przecież nikt nie znał dotąd mojej muzyki. A ona się zgodziła bez problemu, a jej głos pasował do tej piosenki jako kontrast dla mojego i myślałam, że tak „Euforia” powinna właśnie brzmieć.
Słyszałem już kiedyś o tym, że podchodzisz sceptycznie do znanych osób.
Tak, bo zazwyczaj ci ludzie, których kiedyś oglądałam w telewizji czy internecie, są mili i sympatyczni, a na żywo okazywało się, że kontrast pomiędzy rzeczywistością, a tym, co jest wykreowane przed kamerą, jest tak duży, że przeżywałam spore zwątpienie. Ten szok powodował we mnie rodzące się pytania co jest prawdziwe, czy w ogóle to, co widać w telewizji, jest prawdziwe. Do tej pory dane mi było niewiele razy spotkać ludzi, którzy w rzeczywistości i w telewizji są tacy sami.
Wróćmy do „Euforii”. Śpiewasz w niej, że „ciasno ci w skórze” i „myślisz o wojnie”, ale w komentarzu do niej mówisz: „nie pozostawajmy obojętni na krzywdę innych”.
Jakoś mi się ułożyło w całość pod względem artystycznym i tego, co sama czuję, to, że „Euforia” w warstwie tekstowej opowiada o czymś innym, niż w teledysku. Sam utwór jest o moim problemie z chorobą dwubiegunową, a klip jest o tolerancji, równości.
Bez cienia kokieterii: ogromnie szanuję to, że w swoich social mediach głośno wypowiadasz się o problemach współczesnego świata. Mówisz i o psychice i o – na przykład – tematach LGBT+.
Pod moimi postami dużo osób, które nie należą do społeczności LGBT+, pisze, że homoseksualiści wcale nie są atakowani i że nie powinno się mówić o ich prawach. A ja myślę, że to okropne, że ktoś zaprzecza istnieniu tych problemów i że trzeba o tym mówić. Tak samo jest z tymi, którzy piszą do mnie „dlaczego robisz z siebie ofiarę, przecież nikt nie czepia się twoich tatuaży, twojego pochodzenia, twojego dziadka?”. A przecież nie mają pojęcia jak jest i zabierają głos w tematach, które w ogóle ich nie dotyczą.
Jest niewiele osób w naszym szołbiznesie, które potrafią mówić publicznie o swoich problemach.
Jestem po wieloletnich terapiach i to, czego one mnie nauczyły, to mówienie o chorobach psychicznych, zamiast tłamszenia tych negatywnych myśli w głowie. Ludzie w naszym kraju nie mają zielonego pojęcia co to jest PTSD czy borderline i myślą, że psychiatrzy to szarlatani. Ja wiem, że mnóstwo osób z szołbiznesu ma takie problemy, a nie mówią o nich, bo boją się, że powiedzenie „mam depresję” się nie sprzeda, a ludzie przestaną ich obserwować. Albo że firmy przestaną się do nich zwracać z kontraktami.
Jak się mówi o atakach paniki czy stresie pourazowym, to ludziom nie łączy się to z kolorowym życiem i posiadaniem pieniędzy.
Ludzie nie rozumieją, że psychika każdej osoby jest zupełnie inna. Dla jednych coś może się wydać błahe, a innym sprawić sto różnych rodzajów przykrości. To nie jest tak, że atak paniki równa się przeżyciu jakiejś ogromnej traumy. Albo że jakaś osoba nie może mieć stresu pourazowego, bo nie była żołnierzem na misji. Jesteśmy tak skonstruowani, że dla jednych będzie coś łatwe, a dla innych potwornie ciężkie.
Na całym świecie istnieje chyba problem z poczuciem empatii. A trzeba przecież patrzeć z różnych perspektyw. Dla mnie to dość zabawne, że ktoś nie potrafi pomyśleć, że czyjaś perspektywa jest inna, niż jego. Ale jeżeli mamy się tolerować i szanować się nawzajem, to przenoszenie czyjegoś punktu widzenia na swoje patrzenie jest najważniejsze.
Ty spotykasz jeszcze ludzi, którzy cię wykluczają z jakiegoś środowiska, bo mówisz na przykład, że chodziłaś na terapię?
Bardziej spotykam się z brakiem wiary w to. Te osoby są zazwyczaj przekonane o tym, że mówię o swojej depresji na pokaz, żeby zwrócić na siebie uwagę. Co ciekawe, te osoby zazwyczaj nie mają pojęcia o tym, jak może wyglądać napad lękowy i że ja grając na planie serialu mogę je mieć codziennie, ale tłumię je odpowiednimi lekami.
Poprzednimi gośćmi podcastów Open FM byli między innymi: Karolina Czarnecka, Andrzej Piaseczny, Margaret, Mery Spolsky i Krzysztof Zalewski. Rozmów z nimi możecie posłuchać TUTAJ. Natomiast całą rozmowę z Moniką Miller znajdziecie także poniżej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl