Rosnąca fala sprzeciwu
Coraz więcej krajów otwarcie rozważa wycofanie się z konkursu, jeśli Izrael pojawi się na scenie. Publiczni nadawcy z Holandii, Irlandii, Słowenii i Hiszpanii zadeklarowali, że nie wezmą udziału w wydarzeniu w takiej sytuacji. Islandia już usunęła reklamy promujące Eurowizję i oczekuje na ostateczne decyzje dotyczące obecności izraelskiego reprezentanta. Podobne głosy krytyki słychać również z Belgii, San Marino i Szwecji.
To bezprecedensowa sytuacja – nigdy wcześniej aż tak wiele krajów nie rozważało wspólnego bojkotu Eurowizji. Konkurs, który miał być symbolem różnorodności i kulturowej wymiany, stał się kolejnym polem politycznych napięć.
Stanowisko Polski
W Polsce dyskusja na temat udziału w tegorocznej edycji toczy się na najwyższym szczeblu. Minister kultury Marta Cienkowska w rozmowie z TOK FM jasno stwierdziła, że w jej opinii Polska powinna wycofać się z konkursu, jeśli wystąpi w nim Izrael. – Bardzo bym chciała, żeby Eurowizja i udział Polski nie był wydarzeniem politycznym. Powiem swoje osobiste zdanie: uważam, że nie powinniśmy brać udziału w Eurowizji, jeśli będzie w niej Izrael – powiedziała.
Telewizja Polska, oficjalny nadawca konkursu, przesłała serwisowi Pudelek swoje stanowisko. Z komunikatu wynika, że TVP uważnie śledzi sytuację i pozostaje w kontakcie z EBU, oczekując na ostateczne rozstrzygnięcia. – Jako członek Europejskiej Unii Nadawców pozostajemy w dialogu z organizatorami i będziemy respektować wszelkie decyzje EBU, ufając, że będą one odzwierciedlać podstawowe wartości Eurowizji, takie jak jedność, różnorodność, tolerancję – czytamy w oświadczeniu.
Wartości Eurowizji kontra realia polityczne
Eurowizja od lat promowana jest jako wydarzenie muzyczne pozbawione kontekstu politycznego. Jednak w praktyce niejednokrotnie stawała się przestrzenią do wyrażania społecznych i narodowych napięć. Przypomnieć można chociażby protesty przeciwko udziałowi Rosji w poprzednich edycjach czy kontrowersje związane z cenzurą w niektórych krajach.
Obecna sytuacja pokazuje, jak trudno zachować neutralność w obliczu międzynarodowych konfliktów. EBU podkreśla, że konkurs ma łączyć, a nie dzielić, ale decyzja o dopuszczeniu Izraela w obliczu krytyki ze strony wielu państw stawia organizację w wyjątkowo trudnej pozycji.
Przyszłość konkursu
Napięcie wokół Eurowizji 2026 rodzi pytania o przyszłość całego wydarzenia. Czy masowy bojkot doprowadzi do jego osłabienia, a może wręcz przeciwnie – stanie się impulsem do redefinicji reguł i zasad udziału? Dla wielu widzów konkurs to wciąż przede wszystkim święto muzyki i popkultury, jednak coraz wyraźniej widać, że decyzje organizacyjne mają znaczenie polityczne, które nie może być ignorowane.
Dla Polski sytuacja jest szczególnie delikatna. Z jednej strony to okazja do promocji artystów na arenie międzynarodowej, z drugiej – konieczność zajęcia stanowiska w obliczu sporu, który wykracza daleko poza kwestie artystyczne. Jeśli stanowisko minister kultury zyska przewagę, Polska może znaleźć się w gronie państw bojkotujących wydarzenie.