Frontman i lider zespołu Alex Turner, skomponował nowe piosenki w swoim domu, w Los Angeles, zaś całość została zarejestrowana w Suffolk, Paryżu i Londynie, pod okiem stałego współpracownika, producenta Jamesa Forda. Od pierwszych dźwięków słychać, że "The Car" jest logiczną kontynuacją drogi obranej na "Tranquility Base Hotel & Casino". Dostajemy więc zbiór piosenek prezentujących szeroką gamę muzycznych gatunków, od rocka orkiestrowego, przez barokowy pop, po glam rock i elementy jazzu. Czerpie również wpływy z soulu, muzyki elektronicznej, funku, bossanovy, tradycyjnego popu i starych filmowych ścieżek dźwiękowych.

Ważną rolę na nowej płycie pełnią instrumenty smyczkowe, których aranżacją, razem z Alexem, zajął się kompozytor Bridget Samuels. Zamiast dodawać instrumenty smyczkowe do rockowej aranżacji, bardziej byłem zainteresowany włączaniem i wyłączaniem "rockowego zespołu" - mówi o obecnym na albumie podejściu do aranżacji Turner. W "Sculptures of Anything Goes" zespół rockowy pojawia się na kilka taktów tu i tam, a potem znowu jest wyłączany. Nie pamiętam abym robił to wcześniej celowo.

Paradoksalnie jednak, wszystko zaczęło się od - w pewnym sensie - chęci powrotu do bardziej gitarowych brzmień, odmiennych jednak od niezwykle cenionego zarówno przez fanów, jak i krytyków, albumu "AM". Zaraz po zakończeniu trasy promującej poprzedni album, Alex zaczął myśleć o "piosence, która mogłaby zamykać koncert".

Początek pracy nad albumem nie wyglądał jednak obiecująco. Z pierwszej sesji nagraniowej, która miała miejsce w paryskim La Frette, pod koniec 2019 roku, ostatecznie przetrwał tylko utwór "Hello You". Turner, na początku następnego roku, wrócił do swojego domowego studia w Los Angeles, skupiając się na riffowym podejściu do kompozycji, jednak jak sam przyznaje muzyka "nie chciała iść tą drogą". Pisząc piosenki skupił się więc na brzmieniu gitary akustycznej i fortepianu, co doprowadziło go do instrumentalnej części otwierającego album i znanego z pierwszego singla zapowiadającego wydawnictwo utworu "There’s Better Be a Mirrorball".

Logo - Wirtualna Polska

W końcu, latem 2021 roku muzycy Arctic Monkeys stawili się w studiu Butley Priory, mieszczącym się w starym klasztorze w Suffolk. Inspiracją do wyboru tego miejsca była lektura książki The Great British Recording Studios, którą Alex otrzymał od Lorena Humphreya, inżyniera dźwięku pracującego przy albumie, a w której zobaczył zdjęcia sprzętu Stones Mobile Studio. Zainspirowani tym muzycy Arctic Monkeys, postanowili przy pomocy swojego producenta Jamesa Forda, wynająć odległe od cywilizacji miejsce i tam urządzić studio, w którym postanowili także zamieszkać podczas pracy nad nowymi piosenkami. Nie było żadnych rozrywek, jak w mieście. Dodatkowe skupienie, brak wścibskich oczu - mówi Alex, przyznając przy okazji, że praca nad "The Car", pod pewnymi względami przypominała mu pracę nad debiutanckim albumem, także nagranym na angielskiej wsi. Sesje nagraniowe zakończyły się w La Fette, gdzie Turner zarejestrował nie tylko partie wokalne, ale także… materiał filmowy. Wokalistę na tyle mocno wciągnął świat widziany w obiektywie 16-milimetrowej kamery filmowej, że nie miał zbyt dużo czasu, by - ku radości Forda - wtrącać się w prace nad produkcją.

Pierwszym przedsmakiem nowego albumu, był wspomniany utwór "There’s Better Be A Mirrorball", który ujrzał światło dzienne 30 sierpnia 2022, od razu dając fanom sygnał, że grupa nie zamierza schodzić z drogi obranej na "Tranquility Base Hotel & Casino". Piosence towarzyszył teledysk, wyreżyserowany - a jakże - przez samego Turnera. Następnie, w ręce fanów trafił "Body Paint", któremu towarzyszył klip wyreżyserowany przez Brooka Lindera. Podobnie jak poprzedni, teledysk został nakręcone na taśmie filmowej i był zainspirowany procesem kręcenia filmów i tworzenia symbolicznych obrazów. Ostatnim przedsmakiem płyty, który został opublikowany na cztery dni przed jej premierą, jest "I Ain't Quite Where I Think I Am". Wyreżyserowany przez Bena Chappell'a i Zackery'ego Michaela teledysk przynosi koncertową wersję utworu, wykonaną 22 września w Brooklyn's Kings Theatre.

Logo - Wirtualna Polska

"The Car" to niewątpliwie zaskakujący, ale zarazem konsekwentny kolejny krok na muzycznej drodze Arctic Monkeys. Dziś ta formacja z Sheffield jest nie tylko w zupełnie innym miejscu niż byli nagrywając debiutancki album, ale nawet przełomowy "AM". A jednak, jest coś co nadal sprawia, że Arctic Monkeys może liczyć na silną więź ze swoimi fanami. Musisz podążać za swoimi instynktami w taki sam sposób, jak wcześniej - mówi Turner. W ten sposób wszystko wydaje się być połączone z nami sprzed 20 lat, gdy graliśmy w garażu. Wtedy to był czysty instynkt. Warto też dodać, że dokładnie po dwudziestu latach scenicznej bytności, muzyka Arctic Monkeys, pomimo całkowitej transformacji, nic nie straciła ze swojej świeżości i mocy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Logo - Wirtualna Polska