Wzruszający i pełen humoru klip podkreśla niezwykłą więź, jaka połączyła Johna, Paula, George’a oraz Ringo przy pracy nad ostatnim w historii utworem The Beatles.
Peter Jackson opowiada o tworzeniu klipu do "Now and Then":
Kiedy Apple poprosiło mnie o stworzenie wideo, długo się wahałem – pomyślałem, że moje najbliższe miesiące będą o wiele milsze, gdy to trudne zadanie będzie problemem innej osoby. Że będę mógł wtedy być jak każdy inny fan The Beatles, wyczekując na piosenkę i teledysk jak na pierwszą gwiazdkę w Wigilię. Pamiętam do dziś, jak w 1995 jak dziecko cieszyłem się na zbliżającą się premierę "Free As A Bird".
Mógłbym ponownie przeżyć coś takiego jak niespełna 30 lat temu – wystarczyło jedynie odmówić Beatlesom.
Szczerze mówiąc, samo myślenie o odpowiedzialności, jaka wiąże się ze stworzeniem klipu godnego ostatniej piosenki The Beatles, spowodowała lawinę lęków niemalże nie do pokonania. Moja wieloletnia miłość do zespołu zderzyła się ze ścianą strachu związaną z możliwością zawiedzenia tak wielu osób. Poczułem bardzo mocny brak pewności siebie, bo nigdy wcześniej nie reżyserowałem teledysku, trudno było mi więc wyobrazić sobie, jak mogę dokonać takiej sztuki dla zespołu, który rozpadł się ponad pół wieku temu, nigdy nie wykonał utworu na żywo, a połowy jego członków nie ma już niestety z nami.
O wiele łatwiej byłoby uciec od tego zadania.
Potrzebowałem trochę czasu, by wymyślić dobry powód odrzucenia tej propozycji – więc de facto nigdy jej oficjalnie nie przyjąłem – tak naprawdę do tej pory nigdzie oficjalnie nie zadeklarowałem, że zrobię klip do "Now and Then".
Podzieliłem się z Apple obawami, że mamy za mało materiału wideo do wykorzystania. Musielibyśmy korzystać z niewykorzystanych nagrań, ale mamy ich tak mało… Nikt nie przypominał sobie, aby w 1995 roku ktoś nagrał Paula, George’a i Ringo, którzy pracowali nad "Now and Then" … Nie ma zbyt wielu ujęć Johna z połowy lat 70., kiedy powstało to demo… Marudziłem, że nie istnieje zbyt wiele niepublikowanych jeszcze ujęć The Beatles z lat 60… Nie było nawet zapisu prac Paula i Ringo z ubiegłego roku ze studia.
Klip The Beatles musi mieć świetne ujęcia The Beatles w centrum wydarzeń. Nie ma opcji, by użyć aktorów lub CGI. Każde ujęcie The Beatles musi być prawdziwe. Wciąż nie miałem pomysłu, jak zrobić teledysk "Now and Then", a wiedziałem, że argument o braku wystarczającej ilości dobrych nagrań byłby wymówką do przyjęcia. Moje obawy i lęki miały solidne podstawy do odmowy bez wyjścia na tchórza.
Wiem, że The Beatles nie przyjmują odmowy, jeśli coś sobie postanowią – ale tu nawet nie czekali na moją odmowę. Bardzo szybko zaadresowali moje obawy i wchłonęli mnie w projekt. Paul i Ringo nagrali nowy materiał ze swoim wykonaniem. Apple odesłało ponad 14 godzin zapomnianych nagrań z sesji z 1995 roku, w tym kilka godzin ujęć Paula, George’a i Ringo pracujących nad "Now and Then". Sean i Olivia znaleźli kilka świetnych nagrań w archiwach domowych i również mi je wysłali. Na domiar wszystkiego, Pete Best był na tyle uprzejmy, by wysłać mi film z The Beatles występującymi w skórzanych garniturach, jedno z pierwszych zarejestrowanych nagrań zespołu, niepublikowane nigdy wcześniej.
To kompletnie zmieniło sytuację – wreszcie zobaczyłem, jak mógłby powstać z tego teledysk. Właściwie to o wiele łatwiej było mi przygotować te materiały pod kątem filmu krótkometrażowego, więc właśnie na tym się skupiłem. Mój brak pewności siebie w temacie klipów muzycznych przestawał mieć znaczenie, skoro nie robiłem teledysku, tylko dokument, prawda?
Ale nawet wtedy brakowało mi solidnej wizji tego, czym powinien być ów krótki metraż – więc sięgnąłem po piosenkę, by w niej odnaleźć wskazówki.
Gdy już oddzieliliśmy głos Johna z taśmy demo, Giles wyprodukował wczesny miks "Now and Then". Dostałem go w 2022 roku. Pokochałem go z miejsca. Myślę, że odsłuchałem go ponad 50 razy, dla czystej przyjemności słuchania.
Potem zacząłem go słuchać z nakierunkowaniem na inne powody. Miałem nadzieję, że pomysły i inspiracje wypłyną z dźwięków. Im więcej słuchałem, tym wydawało mi się, że to piosenka tworzy pomysły i obrazy, jakie zaczęły kształtować się w mojej głowie – bez większych świadomych wysiłków z mojej strony.
Ponownie połączyłem siły z Jabezem Olssenem, moim montażystą "Get Back", by odnaleźć sposoby na właściwe wykorzystanie nowego materiału. Proces okazał się bardzo organiczny. Powoli zaczęliśmy budować małe fragmenty, rozmieszczając obrazy i muzykę na różne sposoby, aż wszystko zaczynało nabierać sensu.
Chcieliśmy, aby ten krótki film wzruszył, jednak ciężko jest wywołać taki efekt, mając do dyspozycji tylko zdjęcia archiwalne. Na szczęście prosta siła tej pięknej piosenki pomogła nam w osiągnięciu zamierzonego efektu. Pierwsze 30 lub 40 sekund filmu zrobiliśmy dość szybko.
Gdy mieliśmy początek, postanowiliśmy przeskoczyć prosto do końca i spróbować wykuć coś, co będzie adekwatne do ogromu dorobku The Beatles – w ostatnich sekundach ich ostatniego nagrania. To okazało się niemożliwe. Ich dorobek jest zbyt szeroki, ich muzyka jest częścią naszego DNA i wymyka się jakimkolwiek klasyfikacjom.
Zdałem sobie sprawę, że potrzebujemy wyobraźni każdego widza do rzeczy, których my nie możemy pokazać i nakłonić fanów do stworzenia własnego, osobistego pożegnania z The Beatles – mogliśmy jedynie delikatnie skierować wszystkich w to miejsce. Miałem luźne pomysły, ale nie wiedziałem, jak osiągnąć zamierzony efekt.
Na szczęście tak się złożyło, że Dhani Harrison był akurat w Nowej Zelandii w tym czasie. Porozmawiałem z nim o zakończeniu i o jednym z pomysłów, który krążył mi po głowie. Jego oczy niemal od razu wypełniły się łzami – wtedy wiedziałem, że trzeba wybrać tę drogę.
Zaczęliśmy myśleć z Jabezem o środkowej części. Mogliśmy już obejrzeć początek i koniec, dzięki czemu uświadomiliśmy sobie, że pierwotny plan, by w całym filmie był podobny ładunek emocjonalny, okazałby się błędem. To nie byłoby właściwe uchwycenie esencji The Beatles. Oni lubili się śmiać, przekomarzać, więc środek powinien oddać także ten aspekt. Powinniśmy dostać możliwość pośmiania się z The Beatles i pośmiać się razem z nimi. Oni zawsze byli stawiani na piedestale, więc im bardziej poważnie chciano ich traktować, tym oni bardziej zaczynali się z tego zgrywać.
Na szczęście w skrytkach odnaleźliśmy trochę niepublikowanych materiałów, gdzie The Beatles są zrelaksowani, dowcipni i nieprzebierający w słowach. Humorystyczne sceny połączyliśmy z ujęciami z 2023 roku. Efekt okazał się szalony i zapewnił teledyskowi balans między smutkiem a radosnymi chwilami.
Na koniec WētāFX dokończyła kilka niezbyt skomplikowanych, ale zdradliwych ujęć VFX.
Tak naprawdę to Wy, Widzowie, zdecydujecie, czy udało nam się godnie pożegnać The Beatles.
Teraz, na koniec całego procesu, cieszę się, że nie czekam aż zobaczę klip do "Now and Then" w wykonaniu kogoś innego niż ja. Czuję czystą dumę z tego, co zrobiliśmy i będę pielęgnował to uczucie jeszcze wiele lat. Olbrzymie podziękowania dla Apple Corps oraz the Fabs za olbrzymie wsparcie oraz powstrzymanie przed wykręceniem się z roboty.
"Now and Then" to ostatni utwór The Beatles – napisany i zaśpiewany przez Johna Lennona, dopracowany przez Paula McCartneya, George’a Harrisona i Ringo Starra, wreszcie – ponad cztery dekady później – dokończony przez Paula i Ringo.
Singiel połączył ostatni i pierwszy utwór The Beatles – na stronie B znajduje się bowiem debiutancki utwór w UK z 1962 roku, "Love Me Do" – idealne towarzystwo dla "Now and Then". Oba utwory doczekały się miksów w stereo i Dolby Atmos. Autorem okładki jest uznany artysta Ed Ruscha.