Powrót po trudnym czasie

Ostatnie lata nie były dla artystki łatwe. Sarsa zmaga się z otosklerozą, chorobą, która nieleczona może prowadzić do utraty słuchu. Mimo problemów zdrowotnych i momentów zwątpienia, nie zrezygnowała z muzyki. Właśnie dlatego premiera nowej płyty to coś więcej niż tylko artystyczny powrót – to symbol wytrwałości i wewnętrznej siły.

"Miało być jak w filmie" to 17 utworów, w których Sarsa pokazuje całe spektrum emocji – od nostalgii po bunt, od czułości po gniew. Każda piosenka to kolejna scena, a cały album – osobisty film o życiu, miłości, stracie i odnajdywaniu siebie na nowo.

Goście i muzyczne spotkania

Na płycie pojawia się kilku wyjątkowych gości. W utworze "Jupiter" Sarsa łączy siły z Markiem Dyjakiem, tworząc zaskakujący, pełen emocji duet. Obok nich pojawiają się także Michał Wiraszko, KathiaBisz, którzy nadają całości dodatkowej głębi.

Promującym album singlem jest "Echo", w którym Sarsie towarzyszy głos jej partnera, Pawła Smakulskiego. To intymna, poruszająca ballada o bliskości i zrozumieniu – idealne wprowadzenie do świata nowej płyty.

"Jedyną stałą w moim życiu jest zmiana"

Sarsa od początku kariery wymykała się prostym definicjom. Nie chce być artystką "od jednego gatunku". Jak sama mówi:

– Każdym albumem dawałam swoim słuchaczom obietnicę czegoś innego. Wiem, że to bywa niewygodne dla świata, który lubi porządek. Jednak ja chcę tego, czego ja chcę. Jedyną stałą w moim życiu twórczym jest zmiana i eksperyment.

Nowa płyta to właśnie efekt tej odwagi. Znajdziemy tu elementy popu, melorecytacji, post-punka, poezji śpiewanej, indie popu, a nawet muzyki filmowej. Każdy utwór jest inny, a mimo to całość tworzy spójny, emocjonalny portret artystki, która nie boi się mówić prawdy o sobie.

Podróż jak w filmie

Sarsa opisuje album jako surrealistyczną podróż w stylu Tarantino – momentami piękną, momentami brutalną, ale zawsze autentyczną. Tracklista prowadzi słuchacza jak filmowy scenariusz – od intymnego intro, przez punkty zwrotne, aż po emocjonalny finał.

Warstwa tekstowa to połączenie poezji i pamiętnika – historie Marty Markiewicz (prawdziwe imię artystki) i jej alter ego, Sarsy. Dzięki temu album staje się nie tylko zbiorem piosenek, ale muzycznym pamiętnikiem dekady pełnej pasji, bólu, miłości i twórczych poszukiwań.

Podcast i koncerty

Projekt "Miało być jak w filmie" to nie tylko płyta – to również seria podcastów pod tym samym tytułem, w których Sarsa rozmawia z inspirującymi gośćmi o prawdziwych historiach z życia. Najnowszy odcinek z Joanną Jędrzejczyk pokazuje, że muzyka i siła kobiet to wspólny język odwagi.

Jesienią artystka zaplanowała dwa wyjątkowe koncerty celebrujące premierę albumu i 10-lecie kariery:

  • 26 listopada – Warszawa, klub Niebo
  • 28 listopada – Gdańsk, klub Dizzly Grizzly

To będą wieczory pełne emocji, refleksji i szczerości – dokładnie takie, jak nowy album.

Sarsa w Open FM

Twórczość Sarsy – od debiutu aż po najnowsze utwory z albumu "Miało być jak w filmie" – można usłyszeć w Tylko Polskie Przeboje, jednej z najpopularniejszych stacji darmowego radia online Open FM. To idealne miejsce, by posłuchać polskiej muzyki, która łączy emocje, historię i autentyczność – dokładnie tak jak Sarsa.

Nowa płyta Sarsy to dowód, że artystka wciąż potrafi zaskakiwać. "Miało być jak w filmie" to nie tylko podsumowanie dekady twórczości, ale także nowy rozdział w historii jednej z najbardziej nieoczywistych polskich wokalistek.