W związku z premierą nowych singli Tomek Makowiecki zapowiedział też nową płytę, której premiera przypadnie prawdopodobnie na 2023 rok. Przy okazji rozmowy w studiu artysta odniósł się też do gorzkich wspomnień związanych z poprzednimi wydawnictwami. – Moja dotychczasowa wytwórnia, z którą byłem związany kontraktem po programie "Idol", była wytwórnią, która raczej nie narzekała na zarobki, nawet z mojej twórczości. Mogę powiedzieć, że to ja jestem osobą, która narzekała na zarobki ze sprzedaży moich płyt, ponieważ nie zarobiłem ani grosza – mówi wokalista. – To jest przedziwne, że w momencie, w którym skończył mi się kontrakt z poprzednią wytwórnią – a jeszcze załapał się na to "Moizm" [płyta z 2013 roku – przyp. red.], który po dwóch latach zniknął ze streamingów – postanowiłem reedycję płyty. Nie udało mi się odzyskać wszelkich praw, bo ja byłem właścicielem praw i użyczyłem licencję na płytę "Moizm". I wyobraź sobie, że reedycja tej płyty, która miała miejsce w 2020 roku, to była pierwsza płyta, za którą zobaczyłem jakiekolwiek pieniądze.

Artysta odniósł się też przy okazji do czasów, kiedy pojawił się po raz pierwszy w programie typu talent-show "Idol" w 2002 roku. – Nie jestem człowiekiem, który potrzebuje atencji. Może to, co robiłem w życiu, nie wskazuje na to: chociażby to, że poszedłem do programu "Idol" – mówi Makowiecki. – Wziąłem udział w show, które oglądało kilka milionów osób. Ale pamiętam, jakie emocje towarzyszyły mi po programie. Z bardzo wielu rzeczy zdałem sobie sprawę wtedy: obraziłem się trochę na telewizję – dodaje artysta. ­– Po programie "Idol", jak się skończyły finały i wyszedłem na ulicę – a byłem tuż po maturze – to było dla mnie tak uderzające, że wychodzę na ulicę, wsiadam do autobusu i cały wzrok jest skierowany na mnie. Było to dla mnie strasznie dziwne i bardzo to przeżyłem. Nie miałem czegoś takiego, że czerpałem z tego jakąś satysfakcję czy energię. Nawet parę osób jest w stanie powiedzieć o mnie, że psułem wtedy swój wizerunek: wychodziłem z domu, zakładałem kaptur, miałem spuszczoną głowę i chciałem, żeby nikt mnie nie widział ­– podkreśla Tomek Makowiecki. ­– Kiedyś za wszelką cenę musiałem sobie udowodnić, że na to wszystko sobie zasłużyłem.

CAŁY TEN ZGIEŁK. TOMEK MAKOWIECKI

Logo - Wirtualna Polska
Logo - Wirtualna Polska