Gdy pop spotyka dramat

Od pierwszych dźwięków "Silver Lining" wiadomo było, że Happiness to coś więcej niż tylko debiut. To manifest estetyczny. Estetyka Hurts – zimna, elegancka, momentami teatralna – została tu uformowana z niezwykłą precyzją. Muzyka duetu balansuje na granicy emocjonalnego ekshibicjonizmu i wyrafinowanego minimalizmu. Ballada "Stay", z gospelowym rozmachem i potężnym refrenem, stała się hymnem generacji zakochanych w melancholii, a "Wonderful Life" – reinterpretacja syntezatorowej melancholii lat 80. – do dziś rozbrzmiewa na antenach radiowych.

W tym także w Open FM, gdzie utwory Hurts nieustannie pojawiają się na playliście – zarówno w stacjach alt-popowych, jak i tych bardziej nastrojowych. Ich brzmienie nie traci na aktualności – ani w treści, ani w formie.

Sukces, który przyszedł szybko

Album od razu zdobył uznanie krytyków. Magazyn NME opisał "Happiness" jako "geniusz konstrukcji, lśniącą formalną perfekcję", co nie było przesadą – każdy utwór na płycie ma swoje wyraźne miejsce i funkcję. Brytyjczycy pokochali album na tyle, że osiągnął 4. miejsce na listach sprzedaży i status złotej płyty za ponad 100 000 sprzedanych egzemplarzy. W Polsce sukces był jeszcze większy – krążek uzyskał status platynowy.

Wydanie "Happiness" było też początkiem międzynarodowej kariery Hurts. Theo Hutchcraft i Adam Anderson stali się twarzami nowego romantyzmu XXI wieku, który łączył elektronikę, mroczną poetykę i nieodłączny, bardzo brytyjski styl.

Reedycja z niespodzianką

Jubileuszowa edycja albumu nie kończy się na odświeżonym brzmieniu. Na drugim winylu znalazły się bonusowe nagrania z sesji do Happiness, dotąd dostępne jedynie w wersji deluxe. Usłyszymy m.in. "Affair", "Mother Nature" oraz tytułowy utwór "Happiness", które po raz pierwszy pojawią się na winylu. Do zestawu dołączono także świąteczną antyballadę "All I Want for Christmas Is New Year's Day" oraz remix "Wonderful Life" autorstwa Arthura Bakera – legendy światowej sceny klubowej.

To nie tylko gratka dla kolekcjonerów, ale też zaproszenie dla nowych słuchaczy, by na nowo odkryć materiał, który z biegiem lat nie stracił nic ze swojej świeżości. W dobie krótkotrwałych hitów, Happiness przypomina, czym może być album jako przemyślana, zamknięta forma artystyczna.

Nie tylko debiut

Choć "Happiness" do dziś pozostaje ich najbardziej kultowym wydawnictwem, Hurts nie zatrzymali się w miejscu. W kolejnych latach wydali jeszcze cztery albumy – "Exile" (2013), "Surrender" (2015), "Desire" (2017) i "Faith" (2020). Każdy z nich rozwijał wypracowaną wcześniej estetykę, czasem flirtując z brzmieniami bardziej tanecznymi, czasem pogłębiając mrok i liryzm.

Zespół zdobył liczne nagrody, w tym dwie statuetki NME oraz niemiecką ECHO. Byli też nominowani do MTV Europe Music Awards, potwierdzając swój międzynarodowy status.

Nowe drogi i dawne echa

W ostatnich latach Theo Hutchcraft, wokalista Hurts, coraz częściej pojawia się w roli autora tekstów dla innych artystów. Współpracował m.in. z Calvinem Harrisem, Louisem Tomlinsonem czy włoską grupą Måneskin. Jego styl – intensywny, emocjonalny, a zarazem elegancki – jest rozpoznawalny i ceniony także poza macierzystym zespołem.

Dla wielu słuchaczy – także tych, którzy poznali duet dopiero dzięki późniejszym albumom – Happiness pozostaje esencją tego, czym Hurts są jako zjawisko muzyczne. To album pełen dramatyzmu, ale bez taniej przesady. Tętniący uczuciem, ale nie ckliwy. I co najważniejsze – kompletny.

Hurts w Open FM

W Open FM muzyka Hurts żyje własnym życiem. Ich utwory regularnie powracają w emisji – w stacjach takich jak Alt Cafe czy Hity Na Cały Dzień. To dowód na to, że ich muzyka – mimo upływu lat – nie zbladła. Wciąż porusza, inspiruje i dostarcza emocji, których w popkulturze często brakuje.

"Happiness" nie tylko otworzyło karierę Hurts. Stało się też emocjonalnym schronieniem dla tysięcy słuchaczy na całym świecie. Piętnaście lat później, ta płyta nadal brzmi jak manifest smutku, nadziei i piękna.